W praktyce wygląda to tak, że większość gospodarstw szuka dziś sprzętu, który nie tylko jest solidny, ale też faktycznie pomaga ograniczyć wydatki na paliwo, serwis czy przestoje. Wybór maszyn jest ogromny, dlatego łatwo zgubić się w katalogach i deklaracjach producentów. A przecież rolnik patrzy przede wszystkim na wydajność i trwałość, które przekładają się na to, ile realnie zostaje w kieszeni po sezonie. Dlatego tak naprawdę coraz częściej sięga się po rozwiązania od sprawdzonych firm działających na naszym rynku od lat.
Dlaczego polski producent maszyn rolniczych może być bardziej opłacalny?
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że różnica między budżetowym sprzętem a dobrze zaprojektowaną maszyną potrafi wynieść kilka ton więcej przerobionego materiału na dobę. Przy agregatach uprawowych czy przyczepach liczy się też stal o odpowiedniej twardości (około 500 HB w newralgicznych elementach), a w maszynach zielonkowych trwałość przekładni i współczynnik sprężystości materiału. Umówmy się – jeśli coś zacznie się poddawać po dwóch intensywnych latach pracy, to oszczędność z zakupu szybko znika. Szukasz sprzętu, który lepiej zniesie sezon? W takim razie zobacz ofertę, jaką przygotował polski producent maszyn rolniczych Producent maszyn rolniczych Batyra: https://batyra.pl/
Dodatkowym atutem rodzimych marek jest serwis. A to naprawdę ma znaczenie, bo w żniwa każdy dzień przestoju potrafi kosztować tyle, ile roczny przegląd całej floty. Krótszy łańcuch dostaw oznacza też łatwiejszy dostęp do części i brak problemów z kompatybilnością.
Jak ocenić maszynę rolniczą pod kątem oszczędności?
Rolnicy często patrzą na moc ciągnika, ale nie każdy przygląda się zapotrzebowaniu na uciąg. Tymczasem różnica 10–15% w oporze roboczym przekłada się na realne oszczędności paliwa. Warto też zwrócić uwagę na masę własną maszyny – zbyt ciężki agregat zwiększy zużycie opon i paliwa, zbyt lekki nie da stabilnej pracy. Tak naprawdę wszystko sprowadza się do dobrania szerokości roboczej do areału: dla gospodarstw 30–40 ha zwykle optymalne są maszyny 2,5–3 m, a powyżej 80 ha coraz częściej wybiera się rozwiązania 4-metrowe i większe.
Przy przyczepach i rozrzutnikach kluczowe jest dobranie ładowności do tonażu rzeczywistego. Jeśli producent deklaruje 8 ton, a podłoga ma cienką blachę o grubości 3–4 mm, to wiadomo, że przy intensywnej pracy szybko pojawią się odkształcenia. Tu liczy się rzetelność i normy bezpieczeństwa, np. zgodność z PN-EN 12525.
Kiedy unikać najtańszych konstrukcji i dlaczego to ryzyko?
Prawda jest taka, że tanie maszyny często oszczędzają na elementach roboczych – gorsza stal, cieńsze profile, słabsze zawieszenia. Na początku wygląda to kusząco, ale w praktyce pojawiają się luzy, pęknięcia spawów i problemy z równą pracą. A im większe drgania, tym szybciej zużywają się łożyska, siłowniki i tuleje. Czasem po prostu tanie rozwiązania wymagają później tylu napraw, że końcowo kosztują więcej niż porządna konstrukcja kupiona od solidnej marki.
Artykuł sponsorowany